
Na początek zaległa imprezka, na którą w ramach dochodzenia do perfekcji, trenowałam zwijanie rolady orzechowej. Jeszcze trochę jej brakuje, ale tym razem chociaż nie pękła mi przy rozwijaniu :).


Tak wygląda dokończony wielkanocny obrazek:

A na koniec jeszcze "mała rzecz a cieszy". Biblioteczka miała oryginalne uchwyty, z których wciąż wszystko spadało, gdy tylko się przechodziło obok. Kupiłam ostatnio porcelanowe gałki i w końcu ozdoby nie zlatują :). Że też wcześniej na to nie wpadłam...

