piątek, 29 października 2010

Wiosennie?

Miałam porobić zdjęcia ozdobom świątecznym, ale zamieszczam całkiem świeży wiosenny domek dla ptaszków, który w międzyczasie zrobiłam. W końcu kobieta zmienną jest...










A to była moja inspiracja - z przepastnego internetu.

sobota, 23 października 2010

Potęga miłości

Tyle chciałam zrobić w ten weekend, ale wczoraj przyszła książka Francine Rivers "Potęga miłości"... Po raz kolejny sięgam po książkę tej autorki i po raz kolejny nie zawiodłam się. Czytałam ją prawie bez przerwy (no z drobnymi - na sen, zrobienie jedzenie i wysłanie najmniejszego i największego domownika do W-wy) od wczorajszego rozpakowania jej po przyjściu z poczty do teraz prawie. Co mogę tak na gorąco napisać? P O L E C A M !!!
Uwagi techniczne: ciężko się oderwać od czytania w trakcie (to opinia pojawiająca się w wielu recenzjach tej książki) oraz potrzebne będą chusteczki do nosa.

Miałam porobić dziś zdjęcia, ale słońce dawno się schowało i nie ma dobrego światła, a powstało znów parę świątecznych drobiazgów. Będzie więc wspominkowo...




środa, 13 października 2010

Przygotowania do Dnia Nauczyciela

Ostatnio mnóstwo czasu pochłonęły mi przygotowania do przedstawienia z okazji Dnia Nauczyciela. Próby, przygotowanie strojów i dekoracji...



Czapki do wiersza pt. Szkoła pod buczyną"

Krętą dróżką, jałowcami,
idą dzieci z rodzicami.

Idzie zając długouszek,
mały borsuk, jeż leniuszek.

Kret, co czarne ma ubranko,
i wiewiórka z koleżanka.

Borsuk nowy ma tornister,
stawia kroki zamaszyste.

Kret i zając niosą teczki,
elementarz - wiewióreczki.

Dookoła szumią buki,
Śpieszno wszystkim do nauki.








Zdjęcia naprędce zrobione w klasie przed występem.

Na koniec jeszcze opowiadanie jutrzejsze święto, którego autorką jest Erma Bombeckna.

Pewnego razu zwierzęta chodziły do szkoły. Miały cztery przedmioty: bieganie, wspinaczkę, latanie i pływanie. Wszystkie zwierzęta musiały się tego uczyć.

Kaczka była dobra w pływaniu (tak naprawdę, to była nawet lepsza od nauczyciela). Troszkę gorsze stopnie miała z latania i z biegania, a ze wspinaniem miała straszne kłopoty. Więc zwolniono ją z pływania, żeby mogła się poświęcić nauce wspinania. Wkrótce była ledwo dostateczna z pływania - ale trójka też dobry stopień. I nikt już się tym nie przejmował - z wyjątkiem kaczki.

Orzeł był specjalistą od kłopotów. Bił na głowę całą klasę we wspinaniu się na drzewo. Ale miał na to swoje sposoby, które były wbrew wszelkim regułom. Zawsze musiał zostawać (po lekcjach) w "kozie" i 500 razy pisał: "oszukiwać jest bardzo brzydko". To mu nie pozwalało na szybowanie, a on to tak lubił!

Misio przepadł, bo powiedzieli, że jest leniwy, szczególnie zimą. Najlepszym jego czasem było lato, ale wtedy zamykają szkołę.

Pingwin nigdy nie chodził do szkoły, bo nie mógł opuścić domu, a tam gdzie mieszkał nie chciano otworzyć szkoły.

Zebra dużo grała w hokeja. Źrebięta śmiały się z jej strzałów, więc była bardzo smutna.

Kangur wspaniale rozpoczął w klasie biegania, i najchętniej biegałby na wszystkich lekcjach, a tak nie można.

Ryba rzuciła szkołę, bo było nudno. Dla niej wszystkie przedmioty były takie same, ale nikt jej nie rozumiał. I więcej jej nie zobaczyli.

Wiewiórka miała piątkę ze wspinania, ale z fruwaniem była kłopot. Nauczyciel kazał jej pofrunąć z dołu na szczyt drzewa. Gdyby było odwrotnie to co innego. Tak się zmęczyła próbując podfrunąć, że zaczęła otrzymywać tróje ze wspinania i dwóje z biegania.

Lecz największy kłopot był z pszczołą, więc nauczyciel wysłał ją na badania do doktora Sowy. Lekarz stwierdził, że jej skrzydełka są za małe do fruwania, a w dodatku mieszczą się w złym miejscu.
Na szczęście pszczoła nigdy nie widziała diagnozy doktora Sowy i po prostu fruwała.

Myślę, że widziałam takie pszczoły, a wy?

sobota, 9 października 2010

Chyba już można... czyli walka z depresją

Skoro w Lidlu są już kalendarze adwentowe, mikołajki i inne świąteczne słodycze, to chyba można już pokazywać prace bożonarodzeniowe. Kiedyś to chociaż do Wszystkich Świętych sklepy wstrzymywały się z tego typu ofertą.






Mam jeszcze jedno usprawiedliwienie... Polecam artykuł, który zaczyna się tak: Pasja, konik, bzik… Dzięki nim całe nasze życie, a wraz z nim i praca, nabiera barw. Ilu z nas ma jednak prawdziwe hobby? Według danych OBOP z czerwca tego roku, w wolnym czasie oddaje się mu zaledwie 13 procent Polaków.

Przy okazji zbliżenia efektów spękań:

Medium


Sotil

sobota, 2 października 2010

Bezobsługowy karmnik

Wróciłam do decu po dłuższej przerwie. Na początek powstały prace jesienne. Zrobiłam karmnik korzystając ze znalezionej w necie inspiracji.





Jednocześnie robiłam pojemnik na suszone grzybki z tuby po alkoholu przywiezionej przez męża z jednego ze służbowych wyjazdów. Wiadomo, że mi się wszystko może przydać :).






Obecnie na warsztacie mam prace już świąteczne. W stosownym czasie pokażę.